Wspieramy edukację dzieci w wiosce Vutukur w Indiach
Smutne oczy dziecka to w Indiach codzienność. Z powodu ubóstwa nawet najbliżsi nie mogą temu zaradzić. Dlatego tak ważna jest nasza wrażliwość. W wiosce Vutukuru, należącej do dystryktu Guntur, w prowincji Andhra Pradesh, we wschodniej części Półwyspu Indyjskiego znajduje się nowo wybudowana szkoła. Region jest bardzo ubogi nie tylko materialnie, ale też intelektualnie. Zanim misjonarze stworzyli tam szkołę, wędrowali od domu do domu i z trudem przekonywali rodziców, że dzieci muszą się uczyć, by w przyszłości nie żyć w biedzie.
Zwykle już kilkuletnie dzieciaki są angażowane do pracy w polu, na plantacjach bawełny lub papryki chilli. W Indiach ten proceder dotyka aż 55 mln dzieci – pracując po 13 godzin dziennie, zarabiają jedynie 60 rupii (ok. 3 zł) i są narażone na szkodliwe działanie pestycydów, które stosuje się, by zwiększyć wydajność upraw. W samym regionie Andhra Pradesh w ten sposób pracuje prawie 250.000 dzieci.
Wreszcie udało się przekonać rodziców o konieczności edukacji. Niestety, ponieważ ledwie zarabiają na utrzymanie, nie mają środków na opłacanie szkoły swoim dzieciom. Tymczasem misjonarz musi zatrudniać nauczycieli, zdobywać fundusze na wyposażenie szkoły, dbać o jej funkcjonowanie. Dlatego szuka wsparcia w Fundacji Salvatti.pl.
Jedna z dziewczynek, Kanya straciła rodziców 5 lat temu. Teraz chodzi już do szkoły średniej. Manasa jest uczennicą piątej klasy. Mimo że wychowuje się w sierocińcu, w tym roku osiągnęła najlepsze wyniki w klasie. Sagari Matha uczęszcza do 4 klasy. Do internatu trafiła po śmierci mamy, ponieważ babcia nie była w stanie jej utrzymać. Wszystkie trzy dziewczynki miały dużo szczęścia, że mieszkały na terenie pallotyńskiej parafii i ksiądz przygarnął je do szkoły. Gdyby nie to, one także byłyby wykorzystywane do pracy ponad siły.
Smutne oczy dziecka to w Indiach codzienność. Z powodu ubóstwa nawet najbliżsi nie mogą temu zaradzić. Dlatego tak ważna jest nasza wrażliwość. W wiosce Vutukuru, należącej do dystryktu Guntur, w prowincji Andhra Pradesh, we wschodniej części Półwyspu Indyjskiego znajduje się nowo wybudowana szkoła. Region jest bardzo ubogi nie tylko materialnie, ale też intelektualnie. Zanim misjonarze stworzyli tam szkołę, wędrowali od domu do domu i z trudem przekonywali rodziców, że dzieci muszą się uczyć, by w przyszłości nie żyć w biedzie.
Zwykle już kilkuletnie dzieciaki są angażowane do pracy w polu, na plantacjach bawełny lub papryki chilli. W Indiach ten proceder dotyka aż 55 mln dzieci – pracując po 13 godzin dziennie, zarabiają jedynie 60 rupii (ok. 3 zł) i są narażone na szkodliwe działanie pestycydów, które stosuje się, by zwiększyć wydajność upraw. W samym regionie Andhra Pradesh w ten sposób pracuje prawie 250.000 dzieci.
Wreszcie udało się przekonać rodziców o konieczności edukacji. Niestety, ponieważ ledwie zarabiają na utrzymanie, nie mają środków na opłacanie szkoły swoim dzieciom. Tymczasem misjonarz musi zatrudniać nauczycieli, zdobywać fundusze na wyposażenie szkoły, dbać o jej funkcjonowanie. Dlatego szuka wsparcia w Fundacji Salvatti.pl.
Jedna z dziewczynek, Kanya straciła rodziców 5 lat temu. Teraz chodzi już do szkoły średniej. Manasa jest uczennicą piątej klasy. Mimo że wychowuje się w sierocińcu, w tym roku osiągnęła najlepsze wyniki w klasie. Sagari Matha uczęszcza do 4 klasy. Do internatu trafiła po śmierci mamy, ponieważ babcia nie była w stanie jej utrzymać. Wszystkie trzy dziewczynki miały dużo szczęścia, że mieszkały na terenie pallotyńskiej parafii i ksiądz przygarnął je do szkoły. Gdyby nie to, one także byłyby wykorzystywane do pracy ponad siły.