Najnowsze wpłaty

Dramat w Ząbkach. Pomóżmy ofiarom pożaru

0zł of 30,000zł raised

W czwartek, 3 lipca 2025 roku, o godzinie 19:30, w Ząbkach przy ulicy Powstańców 62 wybuchł potężny pożar. Ogień, który najpierw pojawił się na dachu, błyskawicznie strawił trzy połączone budynki, pozostawiając setki mieszkańców bez dachu nad głową i dorobku życia.

fot. Karol Kierzkowski PSP

„Pali się, uciekajcie”. Takie krzyki usłyszeli mieszkańcy płonącego budynku przy ul. Powstańców. Patrzyli, jak w płomieniach ginie cały dobytek ich życia. Na szczęście wszystkim udało się wydostać. Nikt nie zginął. Kilka osób zatruło się tlenkiem węgla, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. 500 osób zostało ewakuowanych.

Stracił wszystko w mgnieniu oka

„Wszystko spłonęło, ale żyję” – świadectwo Wacława Pokrzywnickiego, redaktora Radia Wnet

Wczoraj spłonął mój dom. Wszystkie rzeczy, całe mieszkanie, wszystkie pamiątki – wszystko, co miałem, poszło w ogień. O godzinie 21:07 wysłałem SMS-a: „Spalił się dom, w którym mieszkam. Proszę o modlitwę”.

Do dziś trudno mi uwierzyć w to, co się stało.

Mieszkałem na poddaszu, w starym, spółdzielczym bloku. Tam przygotowywałem się do pracy, tam trzymałem książki, które pisałem, dokumenty, różaniec, figurkę Matki Bożej. Wszystko wydawało się zwyczajne, aż do momentu, gdy nagle buchnął ogień. Dach był nagrzany po dwóch dniach upałów, a ogień rozprzestrzeniał się w mgnieniu oka, jak w suchym sianie.

Poczułem dym, wybiegłem, budząc sąsiadów. Byliśmy ostatnimi, którzy opuścili budynek. Pamiętam dzieci na klatce schodowej, matki z małymi walizkami, ludzi biegnących w kapciach, z telefonami w ręku, byle szybciej. Policja i straż pożarna działały sprawnie, ale ogień był szybszy. Wjechali od ulicy Złotej, bo wskazaliśmy drogę, przełamując barierki, by ratować, co się dało.

Spojrzałem jeszcze raz na swoje mieszkanie. Już go nie było.

Nie zdążyłem wziąć Biblii, która leżała na biurku. Chwyciłem różaniec ze stolika i wyszedłem. Reszta spłonęła: dokumenty, książki, notatki do audycji w Radiu Wnet, drobiazgi podarowane przez przyjaciół, pamiątki z pielgrzymek, ubrania, zdjęcia rodzinne.

To wszystko przestało istnieć w jednej chwili.

Dziś dziękuję Bogu, że żyję. Bo choć wszystko spłonęło, zostało to, co najważniejsze – życie, wiara i nadzieja. Przyjaciele od razu zaoferowali pomoc. Dostałem koszulkę, mogłem się przebrać, zjeść śniadanie, przespać choć parę godzin po tej długiej nocy.

Wielu pyta mnie teraz, jak się czuję. Powiem szczerze: wciąż drży mi głos, wciąż ściska w piersiach, wciąż nie wierzę, że to się stało. Ale wiem, że Pan Bóg jest blisko, szczególnie w takich chwilach. I wiem, że nic nie dzieje się bez Jego woli. Została modlitwa, została wdzięczność, zostało życie.

Nie wiem jeszcze, co będzie dalej. Nie wiem, gdzie zamieszkam, jak odbuduję codzienność, jak odzyskam dokumenty i książki, które pisałem. Nie wiem, czy pojadę do Wilna, jak planowałem, do Matki Boskiej Ostrobramskiej. Ale wiem, że Bóg prowadzi mnie dalej.

Proszę Was o modlitwę. Za mnie, za wszystkich mieszkańców, którzy stracili dach nad głową, za tych, którzy stracili pamiątki i dorobek życia. Za to, byśmy nie stracili nadziei.

Dziękuję za każde dobre słowo, za życzliwość i modlitwę. Dziękuję, że jesteście.

Wacław Pokrzywnicki

Na podstawie rozmowy Radia Wnet

Obraz po niszczycielskim pożarze

To, co pozostało z kompleksu budynków, to świadectwo siły ognia. Dach, który jako pierwszy stanął w płomieniach, został częściowo strawiony, a kondygnacje naznaczone są śladami zniszczenia. Widok osmalonych ścian i pustych otworów okiennych przypomina o skali tragedii. To obraz, który pokazuje, jak szybko mieszkania i dobytek setek ludzi zostały zamienione w popiół, a ich życie wywróciło się do góry nogami.

Pomóż, by nie stracili nadziei

Wacław i wielu innych mieszkańców Ząbek straciło wszystko w pożarze. Teraz potrzebują naszej pomocy, by odbudować swoje życie od podstaw.

Twoje wsparcie ma ogromne znaczenie! Każda wpłata pomoże poszkodowanym zrealizować podstawowe potrzeby, takie jak ubrania, środki higieny, jedzenie, a w dalszej perspektywie – znaleźć nowe miejsce do życia i odzyskać choć część utraconego dorobku.

Po tragicznym pożarze w Ząbkach, część poszkodowanych mieszkańców znalazła tymczasowe schronienie w świetlicy Szkoły Podstawowej nr 3. To tutaj, z dala od zgliszcz swoich mieszkań, mogą liczyć na bezpieczne miejsce i wsparcie.

W obliczu tak dramatycznej sytuacji, dobrzy ludzie natychmiast ruszyli z pomocą. Do świetlicy zaczęły napływać dary – najpotrzebniejsze produkty, które pozwalają przetrwać te trudne chwile. Dzięki tej spontanicznej fali życzliwości, pogorzelcy otrzymują jedzenie, wodę, środki higieny osobistej oraz inne artykuły pierwszej potrzeby. To gest solidarności, który pokazuje, że w nieszczęściu nikt nie zostaje sam.

Zbiórka jest prowadzona w porozumieniu z Urzędem Miasta Ząbki.

0zł of 30,000zł raised

0zł of 30,000zł raised

W czwartek, 3 lipca 2025 roku, o godzinie 19:30, w Ząbkach przy ulicy Powstańców 62 wybuchł potężny pożar. Ogień, który najpierw pojawił się na dachu, błyskawicznie strawił trzy połączone budynki, pozostawiając setki mieszkańców bez dachu nad głową i dorobku życia.

fot. Karol Kierzkowski PSP

„Pali się, uciekajcie”. Takie krzyki usłyszeli mieszkańcy płonącego budynku przy ul. Powstańców. Patrzyli, jak w płomieniach ginie cały dobytek ich życia. Na szczęście wszystkim udało się wydostać. Nikt nie zginął. Kilka osób zatruło się tlenkiem węgla, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. 500 osób zostało ewakuowanych.

Stracił wszystko w mgnieniu oka

„Wszystko spłonęło, ale żyję” – świadectwo Wacława Pokrzywnickiego, redaktora Radia Wnet

Wczoraj spłonął mój dom. Wszystkie rzeczy, całe mieszkanie, wszystkie pamiątki – wszystko, co miałem, poszło w ogień. O godzinie 21:07 wysłałem SMS-a: „Spalił się dom, w którym mieszkam. Proszę o modlitwę”.

Do dziś trudno mi uwierzyć w to, co się stało.

Mieszkałem na poddaszu, w starym, spółdzielczym bloku. Tam przygotowywałem się do pracy, tam trzymałem książki, które pisałem, dokumenty, różaniec, figurkę Matki Bożej. Wszystko wydawało się zwyczajne, aż do momentu, gdy nagle buchnął ogień. Dach był nagrzany po dwóch dniach upałów, a ogień rozprzestrzeniał się w mgnieniu oka, jak w suchym sianie.

Poczułem dym, wybiegłem, budząc sąsiadów. Byliśmy ostatnimi, którzy opuścili budynek. Pamiętam dzieci na klatce schodowej, matki z małymi walizkami, ludzi biegnących w kapciach, z telefonami w ręku, byle szybciej. Policja i straż pożarna działały sprawnie, ale ogień był szybszy. Wjechali od ulicy Złotej, bo wskazaliśmy drogę, przełamując barierki, by ratować, co się dało.

Spojrzałem jeszcze raz na swoje mieszkanie. Już go nie było.

Nie zdążyłem wziąć Biblii, która leżała na biurku. Chwyciłem różaniec ze stolika i wyszedłem. Reszta spłonęła: dokumenty, książki, notatki do audycji w Radiu Wnet, drobiazgi podarowane przez przyjaciół, pamiątki z pielgrzymek, ubrania, zdjęcia rodzinne.

To wszystko przestało istnieć w jednej chwili.

Dziś dziękuję Bogu, że żyję. Bo choć wszystko spłonęło, zostało to, co najważniejsze – życie, wiara i nadzieja. Przyjaciele od razu zaoferowali pomoc. Dostałem koszulkę, mogłem się przebrać, zjeść śniadanie, przespać choć parę godzin po tej długiej nocy.

Wielu pyta mnie teraz, jak się czuję. Powiem szczerze: wciąż drży mi głos, wciąż ściska w piersiach, wciąż nie wierzę, że to się stało. Ale wiem, że Pan Bóg jest blisko, szczególnie w takich chwilach. I wiem, że nic nie dzieje się bez Jego woli. Została modlitwa, została wdzięczność, zostało życie.

Nie wiem jeszcze, co będzie dalej. Nie wiem, gdzie zamieszkam, jak odbuduję codzienność, jak odzyskam dokumenty i książki, które pisałem. Nie wiem, czy pojadę do Wilna, jak planowałem, do Matki Boskiej Ostrobramskiej. Ale wiem, że Bóg prowadzi mnie dalej.

Proszę Was o modlitwę. Za mnie, za wszystkich mieszkańców, którzy stracili dach nad głową, za tych, którzy stracili pamiątki i dorobek życia. Za to, byśmy nie stracili nadziei.

Dziękuję za każde dobre słowo, za życzliwość i modlitwę. Dziękuję, że jesteście.

Wacław Pokrzywnicki

Na podstawie rozmowy Radia Wnet

Obraz po niszczycielskim pożarze

To, co pozostało z kompleksu budynków, to świadectwo siły ognia. Dach, który jako pierwszy stanął w płomieniach, został częściowo strawiony, a kondygnacje naznaczone są śladami zniszczenia. Widok osmalonych ścian i pustych otworów okiennych przypomina o skali tragedii. To obraz, który pokazuje, jak szybko mieszkania i dobytek setek ludzi zostały zamienione w popiół, a ich życie wywróciło się do góry nogami.

Pomóż, by nie stracili nadziei

Wacław i wielu innych mieszkańców Ząbek straciło wszystko w pożarze. Teraz potrzebują naszej pomocy, by odbudować swoje życie od podstaw.

Twoje wsparcie ma ogromne znaczenie! Każda wpłata pomoże poszkodowanym zrealizować podstawowe potrzeby, takie jak ubrania, środki higieny, jedzenie, a w dalszej perspektywie – znaleźć nowe miejsce do życia i odzyskać choć część utraconego dorobku.

Po tragicznym pożarze w Ząbkach, część poszkodowanych mieszkańców znalazła tymczasowe schronienie w świetlicy Szkoły Podstawowej nr 3. To tutaj, z dala od zgliszcz swoich mieszkań, mogą liczyć na bezpieczne miejsce i wsparcie.

W obliczu tak dramatycznej sytuacji, dobrzy ludzie natychmiast ruszyli z pomocą. Do świetlicy zaczęły napływać dary – najpotrzebniejsze produkty, które pozwalają przetrwać te trudne chwile. Dzięki tej spontanicznej fali życzliwości, pogorzelcy otrzymują jedzenie, wodę, środki higieny osobistej oraz inne artykuły pierwszej potrzeby. To gest solidarności, który pokazuje, że w nieszczęściu nikt nie zostaje sam.

Zbiórka jest prowadzona w porozumieniu z Urzędem Miasta Ząbki.

Wybierz metodę płatności
Dane osobiste

Terminy

Suma darowizn: 10zł One Time