Monika. Misja – szpital w Wasso
Cześć, nazywam się Monika, mam 30 lat, pracuję jako pielęgniarka. Jestem wolontariuszką Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl
W październiku 2025 roku spełnię swoje wielkie marzenie – wyruszam na misję do Tanzanii jako pielęgniarka wolontariuszka! Będę pomagać w szpitalu tropikalnym w Wasso, który znajduje się w okręgu zamieszkałym głownie przez Masajów. Tam, gdzie dostęp do opieki medycznej jest często niedostępnym luksusem, jadę nieść realną pomoc tym, którzy na co dzień walczą o zdrowie i życie bez dostępu do podstawowych leków czy sprzętu.
Kim jestem i dlaczego jadę?
Jestem pielęgniarką. Na co dzień pracuję w ośrodku rehabilitacyjnym z osobami z niepełnosprawnościami i pacjentami geriatrycznymi, a także na oddziale chorób zakaźnych. Wybór tego zawodu nie był przypadkowy – od zawsze czułam, że moim miejscem jest bycie blisko ludzi, szczególnie tych najbardziej potrzebujących. Pomaganie innym daje mi poczucie sensu i odpowiedzialności. To właśnie ta potrzeba ukształtowała moją drogę.
Teraz wyruszam tam, gdzie pomoc medyczna jest na wagę złota. Szpital w Wasso, choć kiedyś państwowy, dziś jako placówka diecezjalna, nie otrzymuje wsparcia od rządu. Siostry oblatki ze wspólnoty „Betlejem” oraz ponad stuosobowy personel szpitala, w tym lekarze, położne, laborantki czy fizjoterapeutki, każdego dnia mierzą się z ogromnymi wyzwaniami. W szpitalu pacjentami są głównie Masajki przed i po porodzie. Niektóre z nich bardzo młode. Wciąż wiele kobiet rodzi w wioskach, a dotarcie do nich jest utrudnione z powodu braku dróg i ograniczonego zasięgu telefonii.
Smutna rzeczywistość Masajów
Siostry opowiadają, że jest wiele takich przypadków, gdy kobiety umierają przy lub po porodzie. Dzieci trafiają wtedy do rodzin, które często nie potrafią się nimi zająć, i po jakimś czasie wracają niedożywione do szpitala, gdzie umierają. W wiosce karmione są mlekiem krowim, co tylko pogarsza ich stan. Gdy rodzina nie może się zająć maluchami, to nie wiadomo, co z nimi zrobić, bo w całym rejonie nie ma sierocińca.
W szpitalnym laboratorium brakuje sprzętu do podstawowych badań. Stoją dwie lodówki: jedna z krwią do transfuzji, druga z próbkami, które zostaną wysłane do Arushy, bo na miejscu nie ma dostępnych testów. Siostra laborantka marzy o szalkach Petriego i podłożach do hodowli bakterii, ale brakuje funduszy.
Oddział dla kobiet, to dwa długie pomieszczenia z dwoma rzędami łóżek po obu stronach przejścia, każde dwa łóżka oddzielone ścianką… Pomiędzy łóżkami jedna szafka nocna. Na kilku łóżkach leżą pacjentki.
Choroby przenoszone drogą płciową, jak również bruceloza (spowodowana spożyciem niepasteryzowanego mleka), to główne problemy zdrowotne. Dostawy sprzętu i odczynników są możliwe tylko wtedy, gdy są na to środki. Widok ciężarnych Masajek czekających na poród na trawie przed budynkiem i kobiet z niedożywionymi dziećmi to obrazki, które pozostają w pamięci.
Jak możesz pomóc?
Koszty mojego wyjazdu są spore i muszę pokryć je z własnych środków. Obejmują one: szczepienia ochronne, bilety lotnicze, wizę i obowiązkowe ubezpieczenia. Dodatkowo chcę wesprzeć szpital w Wasso i społeczność Masajów, przekazując materiały, sprzęt i leki, których tak bardzo im brakuje.
Zwracam się z prośbą do Was – przyjaciół, znajomych, ludzi dobrej woli – o wsparcie mojej zbiórki. Każda, nawet najmniejsza wpłata przybliża mnie do celu i realnie wpływa na poprawę warunków życia tamtejszych ludzi. Jeśli nie możesz pomóc finansowo – proszę, udostępnij ten post. Im więcej osób się o tym dowie, tym większą możemy zrobić różnicę.
Z góry dziękuję za każdą złotówkę i dobre słowo!
Cześć, nazywam się Monika, mam 30 lat, pracuję jako pielęgniarka. Jestem wolontariuszką Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl
W październiku 2025 roku spełnię swoje wielkie marzenie – wyruszam na misję do Tanzanii jako pielęgniarka wolontariuszka! Będę pomagać w szpitalu tropikalnym w Wasso, który znajduje się w okręgu zamieszkałym głownie przez Masajów. Tam, gdzie dostęp do opieki medycznej jest często niedostępnym luksusem, jadę nieść realną pomoc tym, którzy na co dzień walczą o zdrowie i życie bez dostępu do podstawowych leków czy sprzętu.
Kim jestem i dlaczego jadę?
Jestem pielęgniarką. Na co dzień pracuję w ośrodku rehabilitacyjnym z osobami z niepełnosprawnościami i pacjentami geriatrycznymi, a także na oddziale chorób zakaźnych. Wybór tego zawodu nie był przypadkowy – od zawsze czułam, że moim miejscem jest bycie blisko ludzi, szczególnie tych najbardziej potrzebujących. Pomaganie innym daje mi poczucie sensu i odpowiedzialności. To właśnie ta potrzeba ukształtowała moją drogę.
Teraz wyruszam tam, gdzie pomoc medyczna jest na wagę złota. Szpital w Wasso, choć kiedyś państwowy, dziś jako placówka diecezjalna, nie otrzymuje wsparcia od rządu. Siostry oblatki ze wspólnoty „Betlejem” oraz ponad stuosobowy personel szpitala, w tym lekarze, położne, laborantki czy fizjoterapeutki, każdego dnia mierzą się z ogromnymi wyzwaniami. W szpitalu pacjentami są głównie Masajki przed i po porodzie. Niektóre z nich bardzo młode. Wciąż wiele kobiet rodzi w wioskach, a dotarcie do nich jest utrudnione z powodu braku dróg i ograniczonego zasięgu telefonii.
Smutna rzeczywistość Masajów
Siostry opowiadają, że jest wiele takich przypadków, gdy kobiety umierają przy lub po porodzie. Dzieci trafiają wtedy do rodzin, które często nie potrafią się nimi zająć, i po jakimś czasie wracają niedożywione do szpitala, gdzie umierają. W wiosce karmione są mlekiem krowim, co tylko pogarsza ich stan. Gdy rodzina nie może się zająć maluchami, to nie wiadomo, co z nimi zrobić, bo w całym rejonie nie ma sierocińca.
W szpitalnym laboratorium brakuje sprzętu do podstawowych badań. Stoją dwie lodówki: jedna z krwią do transfuzji, druga z próbkami, które zostaną wysłane do Arushy, bo na miejscu nie ma dostępnych testów. Siostra laborantka marzy o szalkach Petriego i podłożach do hodowli bakterii, ale brakuje funduszy.
Oddział dla kobiet, to dwa długie pomieszczenia z dwoma rzędami łóżek po obu stronach przejścia, każde dwa łóżka oddzielone ścianką… Pomiędzy łóżkami jedna szafka nocna. Na kilku łóżkach leżą pacjentki.
Choroby przenoszone drogą płciową, jak również bruceloza (spowodowana spożyciem niepasteryzowanego mleka), to główne problemy zdrowotne. Dostawy sprzętu i odczynników są możliwe tylko wtedy, gdy są na to środki. Widok ciężarnych Masajek czekających na poród na trawie przed budynkiem i kobiet z niedożywionymi dziećmi to obrazki, które pozostają w pamięci.
Jak możesz pomóc?
Koszty mojego wyjazdu są spore i muszę pokryć je z własnych środków. Obejmują one: szczepienia ochronne, bilety lotnicze, wizę i obowiązkowe ubezpieczenia. Dodatkowo chcę wesprzeć szpital w Wasso i społeczność Masajów, przekazując materiały, sprzęt i leki, których tak bardzo im brakuje.
Zwracam się z prośbą do Was – przyjaciół, znajomych, ludzi dobrej woli – o wsparcie mojej zbiórki. Każda, nawet najmniejsza wpłata przybliża mnie do celu i realnie wpływa na poprawę warunków życia tamtejszych ludzi. Jeśli nie możesz pomóc finansowo – proszę, udostępnij ten post. Im więcej osób się o tym dowie, tym większą możemy zrobić różnicę.
Z góry dziękuję za każdą złotówkę i dobre słowo!