
Najnowsze wpłaty
Anonim
07/12/2025
Andrzej Stepnik
07/12/2025
Anonim
05/12/2025
Anonim
05/12/2025
Anonim
04/12/2025
Wypatrują świątecznego cudu – dzieci wojny, Ukraina
Ojciec Zosi zginął na froncie, a mama przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Do „Ziarenka” przyprowadza ją babcia lub starszy brat. Jeszcze rok temu na każde pytanie odpowiadała tylko: „Zosia.” Dziś powoli odzyskuje głos i zaufanie. W czasie zabaw opowiada czasem, że policja zabrała mamę, bo wybiła okna. Innym razem przyszła z siniakami na twarzy i sianem we włosach. Musiały z babcią chować się w szopie przed przemocą fizyczną w rodzinie.
Babcia przyprowadziła Zosię do Ziarenka
Zosia i jej rodzina otrzymują od nas ubrania, jedzenie i wsparcie każdego dnia. Dzieci takie jak Zosia często przychodzą rano głodne. Zanim zaczniemy wspólne zajęcia, od razu zapraszamy je do kuchni, by zjadły coś ciepłego - mleczną zupę, herbatę, kanapkę.
Na start ciepłe kakao
Kiedy zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, te dzieci, które straciły domy, ojców i poczucie bezpieczeństwa, wypatrują cudu. Musimy sprawić, by cud się zdarzył.
„Ziarenko” — miejsce, w którym dzieci odzyskują dzieciństwo
Siostry Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny przybyły do Jazłowca w 1863 roku, niosąc ze sobą cudowną figurę Matki Bożej Jazłowieckiej — znak opieki i obecności, który towarzyszy wspólnocie do dziś. Tragiczne wydarzenia II wojny światowej zmusiły siostry do opuszczenia rodzinnego domu zgromadzenia. Powróciły w 2000 roku, aby na nowo ożywić dom, w którym narodziła się misja wychowania, opieki i służby drugiemu człowiekowi.
W ubiegłym roku otworzyłyśmy w Trybuchowcach, 12 km od Jazłowca, Oratorium „Ziarenko” Błogosławionej Marceliny Darowskiej Błogosławionej — filię naszego domu. Miał to być mały punkt spotkań, a stał się... codziennym przedszkolem i świetlicą dla dzieci, które nie miały dokąd pójść - opowiada Siostra Julia, Przełożona klasztoru w Jazłowcu.
Na stałe jest zapisanych 16 dzieci, ale popołudniami przychodzą kolejne po to, by zjeść ciepły posiłek, odrobić lekcje i spędzić czas w bezpiecznym miejscu. Większość z nich wychowywana jest tylko przez mamy. Ojcowie zginęli na wojnie lub uciekli za granicę. Rodziny te żyją w głębokiej biedzie, rozbite dramatami życia. Nierzadko głodne i pozbawione opieki lekarskiej.
Od pięciu lat w naszym domu mieszka pięcioro rodzeństwa: cztery dziewczynki i najmłodszy, 7-letni chłopiec. Dzieci trafiły do nas z trudnych warunków — wcześniej przebywały w odległej wiosce, pozostawione praktycznie same sobie. Ich mama, zmagająca się z nałogowym uzależnieniem od alkoholu, oddała je do szkoły z internatem przeznaczonej dla dzieci z niepełnosprawnością intelektualną, choć same nie miały takich potrzeb. Pamiętamy dzień, w którym odwiedziłyśmy ich dom. Najstarsza, trzynastoletnia dziewczynka przygotowywała obiad. Na pytanie, co gotuje, odpowiedziała cicho: „Makaron i herbatę... do tego chleb.” Gdy zapytałyśmy o śniadanie, usłyszałyśmy tę samą odpowiedź — mimo że była już 16.00.
Saszko - najmłodszy z pięciorga rodzeństwa przed zamieszkaniem w Jazłowcu
Po ustaleniach z matką oraz wysiłkowi i życzliwości lokalnych władz całe rodzeństwo zamieszkało z nami. Dbamy o ich edukację, zdrowie, codzienne potrzeby, a w razie konieczności spędzamy z
nimi dni i noce w szpitalu. Matka pojawia się rzadko, tylko na rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego. Dla tych dzieci dom w Jazłowcu stał się jedynym bezpiecznym miejscem.
Codziennie odwiedzamy też trzech chłopców z Jazłowca, których wychowuje samotny ojciec. Rodzina ta żyje w bardzo trudnych warunkach, a mimo ogromnych starań ojca, często brakuje im podstawowych rzeczy: ciepłych ubrań, jedzenia czy środków higienicznych. Zapewniamy chłopcom odzież na każdą porę roku, produkty spożywcze, a nieraz także gotowe, ciepłe posiłki, które przywozimy bezpośrednio do ich domu.
Wędrówka do najbardziej potrzebujących
Każda taka wizyta to dla nich nie tylko wsparcie materialne, lecz także znak, że nie są sami, że ktoś o nich pamięta i troszczy się o ich codzienność. Dla tych dzieci, tak jak dla wielu innych, każda pomoc staje się prawdziwym światłem nadziei.
Czy zdarzy się wyczekiwany świąteczny cud?
Niedawno Siostra Julia odwiedziła naszą Fundację, aby prosić o pomoc. Ujęła nas jej historia. To, co w naszym rozumieniu jest podstawową koniecznością, dla tych maluchów jest wyczekiwanym cudem. Postanowiliśmy natychmiast działać: zwracamy się do Państwa z prośbą o wsparcie i przekazanie choćby drobnych datków na paczki świąteczne, w których znajdą się:
-
Zimowe buty i ciepła odzież dla dzieci, które często przychodzą do nas w zniszczonym obuwiu.
-
Żywność i słodycze, aby zapewnić im radość i poczucie świętowania w tym trudnym czasie.
-
Środki higieniczne, aby mogły żyć godnie.
Szacujemy, że jedna paczka to koszt około 500 zł. Aby każdy podopieczny mógł się przekonać, że świat o nim pamięta potrzebujemy 30 takich paczek.
Jesteśmy wdzięczne za każdy gest serca. Dzieci są naszą radością i nadzieją. W ich oczach widzimy wdzięczność i odwagę, a ich rozwój jest dla nas prawdziwym świadectwem Bożej miłości. A my dla nich po prostu jesteśmy i dziękujemy Bogu za cud życia i cud dobroci ludzkiej, bo tylko dzięki pomocy ludziom dobrej woli, możemy czynić to co robimy.
Każda ofiara, nawet najmniejsza, jest cudem. Każdy najmniejszy dobry uczynek jest cudem dobroci Pana Boga. Dziękujemy, że wspieracie rozwój dobra w sercach dzieci i rodzin, które tego najbardziej potrzebują.
Niech bł. Matka Marcelina wyprasza Wam potrzebne łaski, a Pan Bóg wynagradza dobro, które czynicie.
- S. Julia.
Siostra Julia jest Przełożoną Domu Zakonnego Sióstr Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Jazłowcu, w posłudze od 25 lat
Siostry Niepokalanego Poczęcia z ukraińskiego Jazłowca prowadzą wyjątkowe miejsce – Oratorium „Ziarenko” Błogosławionej Marceliny Darowskiej, które stało się prawdziwym schronieniem dla dzieci dotkniętych wojną i skrajną biedą. To właśnie tutaj, w bezpiecznym kąciku, maluchy takie jak Zosia (której tata zginął na froncie) po raz pierwszy jedzą ciepłą zupę i odzyskują wiarę w drugiego człowieka. Przed świętami chcemy podarować im coś więcej niż posiłek. Potrzebujemy Waszej pomocy, by skompletować 30 paczek (po ok. 500 zł), w których znajdą się ciepłe buciki, zimowe ubrania i słodkości – dary, które dla nich są prawdziwym cudem i dowodem, że świat o nich pamięta.
Podopieczni Sióstr Niepokalanek w schronie...
Ojciec Zosi zginął na froncie, a mama przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Do „Ziarenka” przyprowadza ją babcia lub starszy brat. Jeszcze rok temu na każde pytanie odpowiadała tylko: „Zosia.” Dziś powoli odzyskuje głos i zaufanie. W czasie zabaw opowiada czasem, że policja zabrała mamę, bo wybiła okna. Innym razem przyszła z siniakami na twarzy i sianem we włosach. Musiały z babcią chować się w szopie przed przemocą fizyczną w rodzinie.
Babcia przyprowadziła Zosię do Ziarenka
Zosia i jej rodzina otrzymują od nas ubrania, jedzenie i wsparcie każdego dnia. Dzieci takie jak Zosia często przychodzą rano głodne. Zanim zaczniemy wspólne zajęcia, od razu zapraszamy je do kuchni, by zjadły coś ciepłego - mleczną zupę, herbatę, kanapkę.
Na start ciepłe kakao
Kiedy zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, te dzieci, które straciły domy, ojców i poczucie bezpieczeństwa, wypatrują cudu. Musimy sprawić, by cud się zdarzył.
„Ziarenko” — miejsce, w którym dzieci odzyskują dzieciństwo
Siostry Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny przybyły do Jazłowca w 1863 roku, niosąc ze sobą cudowną figurę Matki Bożej Jazłowieckiej — znak opieki i obecności, który towarzyszy wspólnocie do dziś. Tragiczne wydarzenia II wojny światowej zmusiły siostry do opuszczenia rodzinnego domu zgromadzenia. Powróciły w 2000 roku, aby na nowo ożywić dom, w którym narodziła się misja wychowania, opieki i służby drugiemu człowiekowi.
W ubiegłym roku otworzyłyśmy w Trybuchowcach, 12 km od Jazłowca, Oratorium „Ziarenko” Błogosławionej Marceliny Darowskiej Błogosławionej — filię naszego domu. Miał to być mały punkt spotkań, a stał się... codziennym przedszkolem i świetlicą dla dzieci, które nie miały dokąd pójść - opowiada Siostra Julia, Przełożona klasztoru w Jazłowcu.
Na stałe jest zapisanych 16 dzieci, ale popołudniami przychodzą kolejne po to, by zjeść ciepły posiłek, odrobić lekcje i spędzić czas w bezpiecznym miejscu. Większość z nich wychowywana jest tylko przez mamy. Ojcowie zginęli na wojnie lub uciekli za granicę. Rodziny te żyją w głębokiej biedzie, rozbite dramatami życia. Nierzadko głodne i pozbawione opieki lekarskiej.
Od pięciu lat w naszym domu mieszka pięcioro rodzeństwa: cztery dziewczynki i najmłodszy, 7-letni chłopiec. Dzieci trafiły do nas z trudnych warunków — wcześniej przebywały w odległej wiosce, pozostawione praktycznie same sobie. Ich mama, zmagająca się z nałogowym uzależnieniem od alkoholu, oddała je do szkoły z internatem przeznaczonej dla dzieci z niepełnosprawnością intelektualną, choć same nie miały takich potrzeb. Pamiętamy dzień, w którym odwiedziłyśmy ich dom. Najstarsza, trzynastoletnia dziewczynka przygotowywała obiad. Na pytanie, co gotuje, odpowiedziała cicho: „Makaron i herbatę... do tego chleb.” Gdy zapytałyśmy o śniadanie, usłyszałyśmy tę samą odpowiedź — mimo że była już 16.00.
Saszko - najmłodszy z pięciorga rodzeństwa przed zamieszkaniem w Jazłowcu
Po ustaleniach z matką oraz wysiłkowi i życzliwości lokalnych władz całe rodzeństwo zamieszkało z nami. Dbamy o ich edukację, zdrowie, codzienne potrzeby, a w razie konieczności spędzamy z
nimi dni i noce w szpitalu. Matka pojawia się rzadko, tylko na rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego. Dla tych dzieci dom w Jazłowcu stał się jedynym bezpiecznym miejscem.
Codziennie odwiedzamy też trzech chłopców z Jazłowca, których wychowuje samotny ojciec. Rodzina ta żyje w bardzo trudnych warunkach, a mimo ogromnych starań ojca, często brakuje im podstawowych rzeczy: ciepłych ubrań, jedzenia czy środków higienicznych. Zapewniamy chłopcom odzież na każdą porę roku, produkty spożywcze, a nieraz także gotowe, ciepłe posiłki, które przywozimy bezpośrednio do ich domu.
Wędrówka do najbardziej potrzebujących
Każda taka wizyta to dla nich nie tylko wsparcie materialne, lecz także znak, że nie są sami, że ktoś o nich pamięta i troszczy się o ich codzienność. Dla tych dzieci, tak jak dla wielu innych, każda pomoc staje się prawdziwym światłem nadziei.
Czy zdarzy się wyczekiwany świąteczny cud?
Niedawno Siostra Julia odwiedziła naszą Fundację, aby prosić o pomoc. Ujęła nas jej historia. To, co w naszym rozumieniu jest podstawową koniecznością, dla tych maluchów jest wyczekiwanym cudem. Postanowiliśmy natychmiast działać: zwracamy się do Państwa z prośbą o wsparcie i przekazanie choćby drobnych datków na paczki świąteczne, w których znajdą się:
-
Zimowe buty i ciepła odzież dla dzieci, które często przychodzą do nas w zniszczonym obuwiu.
-
Żywność i słodycze, aby zapewnić im radość i poczucie świętowania w tym trudnym czasie.
-
Środki higieniczne, aby mogły żyć godnie.
Szacujemy, że jedna paczka to koszt około 500 zł. Aby każdy podopieczny mógł się przekonać, że świat o nim pamięta potrzebujemy 30 takich paczek.
Jesteśmy wdzięczne za każdy gest serca. Dzieci są naszą radością i nadzieją. W ich oczach widzimy wdzięczność i odwagę, a ich rozwój jest dla nas prawdziwym świadectwem Bożej miłości. A my dla nich po prostu jesteśmy i dziękujemy Bogu za cud życia i cud dobroci ludzkiej, bo tylko dzięki pomocy ludziom dobrej woli, możemy czynić to co robimy.
Każda ofiara, nawet najmniejsza, jest cudem. Każdy najmniejszy dobry uczynek jest cudem dobroci Pana Boga. Dziękujemy, że wspieracie rozwój dobra w sercach dzieci i rodzin, które tego najbardziej potrzebują.
Niech bł. Matka Marcelina wyprasza Wam potrzebne łaski, a Pan Bóg wynagradza dobro, które czynicie.
- S. Julia.
Siostra Julia jest Przełożoną Domu Zakonnego Sióstr Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Jazłowcu, w posłudze od 25 lat
Siostry Niepokalanego Poczęcia z ukraińskiego Jazłowca prowadzą wyjątkowe miejsce – Oratorium „Ziarenko” Błogosławionej Marceliny Darowskiej, które stało się prawdziwym schronieniem dla dzieci dotkniętych wojną i skrajną biedą. To właśnie tutaj, w bezpiecznym kąciku, maluchy takie jak Zosia (której tata zginął na froncie) po raz pierwszy jedzą ciepłą zupę i odzyskują wiarę w drugiego człowieka. Przed świętami chcemy podarować im coś więcej niż posiłek. Potrzebujemy Waszej pomocy, by skompletować 30 paczek (po ok. 500 zł), w których znajdą się ciepłe buciki, zimowe ubrania i słodkości – dary, które dla nich są prawdziwym cudem i dowodem, że świat o nich pamięta.
Podopieczni Sióstr Niepokalanek w schronie...





