Świetlice dla dzieci w Wenezueli, pomagamy w edukacji i walce z analfabetyzmem
List z przyszłości
Gdyby mogło do Ciebie napisać dziecko, które dziś jeszcze nie potrafi czytać… być może napisałoby coś takiego:
Cześć.
Mam na imię Luis. Mam dziesięć lat i mieszkam w Wenezueli. Ale nie tej z przewodników. W mojej dzielnicy nie ma prądu przez większość dnia. Czasem nie ma też wody. Czasem nie ma mamy. Czasem nie ma nic.
Kiedyś po szkole włóczyłem się po ulicach. Właściwie – nie chodziłem do szkoły, bo nie wiedziałem, jak się tam odnaleźć. Nie umiałem czytać. Nie miałem zeszytu. Nie miałem nikogo, kto pomógłby mi zrozumieć, co jest zadane, ani jak się pisze swoje imię. Byłem w klasie, ale jakby mnie tam nie było.
A potem pojawiła się świetlica.
Miejsce, które pachniało ciepłym jedzeniem i spokojem. Gdzie ktoś pierwszy raz w życiu powiedział, że „damy radę, krok po kroku”. Gdzie nie musiałem wybierać między hałasem ulicy a ciszą głodu. Tam dostałem swój pierwszy własny ołówek. Nauczyłem się, że mogę coś stworzyć – rysunek, piosenkę, plan na przyszłość. Nawet uśmiech.
I wiesz co?
Nauczyłem się czytać. Potem pisać. A potem marzyć.
Świetlice – miejsca, gdzie zaczyna się zmiana
W Wenezueli dziś żyje całe pokolenie dzieci, które nie umieją czytać, pisać, liczyć. Porzucone, zaniedbane, często głodne – nie z własnej winy. Urodziły się w środku kryzysu, który niszczy nie tylko gospodarkę, ale też marzenia i więzi rodzinne.
Dlatego chcemy to zmienić. Planujemy utworzyć sieć świetlic środowiskowych – bezpiecznych przestrzeni, w których dzieci takie jak Luis będą mogły:
✔️ odrobić lekcje i nadrobić zaległości
✔️ zjeść ciepły posiłek (często jedyny w ciągu dnia)
✔️ rozwijać swoje talenty – muzycznie, sportowo, plastycznie
✔️ i przede wszystkim – poczuć się widziane, ważne, kochane
Gdzie zaczynamy?
Planujemy cztery świetlice – w salce parafialnej, po starej kaplicy i dwóch osiedlowych salach. Każde z tych miejsc wymaga remontu, odświeżenia i wyposażenia. Potrzebujemy:
-
mebli (stoły, krzesła)
-
materiałów edukacyjnych
-
pomocy plastycznych i sportowych
-
i ludzi z sercem do pracy – misjonarzy, wolontariuszy
To kosztuje. Ale nie tyle, ile myślisz.
Utrzymanie jednego dziecka w świetlicy to 100 zł miesięcznie. Mniej niż abonament, mniej niż kolacja w restauracji. A zmienia wszystko.
Nie budujemy wielkiej szkoły. Budujemy codzienność, która daje nadzieję. Krok po kroku, dziecko po dziecku. Tak jak Luis.
Co będzie dalej?
To zależy też od Ciebie.
Pomagaj.
Przekaż wsparcie.
Spraw, że kiedyś Luis naprawdę napisze taki list – już nie wyobrażony, ale prawdziwy. Własną ręką. Własnym ołówkiem. Ze świetlicy, która stanie się jego drugim domem.
Dowiedz się więcej na STRONIE NASZEJ ZBIÓRKI.