Jeśli zapomnę o nich Ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie. Ocalmy pamięć polskich uchodźców w Afryce
Posłuchajcie inspirującej historii o sile ducha i przetrwaniu… Jest takie miejsce u podnóża góry Meru, nad jeziorem wulkanicznym Duluti, na wysokości 1200 m n.p.m. w masywie Kilimandżaro, gdzie znajdziemy mały kawałek Polski. To TENGERU – obóz polskich uchodźców z łagrów sowieckich na Syberii.
Z piekła do raju
Przybyli do Tengeru po ponad rocznej tułaczce z łagru na Syberii, przez Taszkient, Samarkandę, Uzbekistan, Iran… matka z czterema córkami. Ojciec walczył z armią Andersa. Podróż przetrwali tylko najsilniejsi. Oni byli wśród nich. Chorzy, głodni, zawszeni, cudem odratowani z tyfusu, wycieńczeni, ale żywi. Władysława Kosińska z córkami: Jadzią, Leokadią, Wisią i Ziunią. Widząc wspólną modlitwę matki i córek, jeden z towarzyszy podróży powiedział: Teraz widzimy dlaczego Bóg ma was w Swojej opiece, bo wy nie zapomnieliście o Nim przez te okropne czasy, i dlatego On was nie zapomniał i wszyscy jesteście przy życiu.
Historia Polaków w Tanzanii sięga 1942 roku. Wtedy w Tengeru powstały osiedla dla polskich uchodźców, w których w latach 1942–1950 mieszkało ok. 5 tys. Polaków. Do obozu trafiali Sybiracy, którym udało się wydostać z sowieckich łagrów. Głównie mieszkały tu kobiety i dzieci, z rzadka mężczyźni niezdolni do służby wojskowej. Na terenie Afryki Wschodniej i Południowej założono 22 osiedla, największe właśnie w Tengeru, położone na wysokości 1200 m n.p.m. w masywie Kilimandżaro. Była to wówczas część brytyjskiej kolonii.
Na afrykańskiej ziemi stworzyli własne miejsce, mały kawałek Polski. Czuli się ocaleni, ale zanim zaczęli żyć spokojnie, musieli wylać wiele potu, by stworzyć warunki, które nadawałyby się do życia. Dzięki pracowitości, wiedzy i umiejętnościom udało im się to, choć początki były trudne. Wisia (Leokadia Teresa Majewicz) – jedna z córek Władysławy Kosińskiej – tak opisała obóz w swojej książce „Niewolnicy w raju”: “… obóz przypominał ogromny park usiany drzewami oraz “koloniami kaktusów i agaw”, w których cieniu stały nieduże chaty. Pośrodku obozu znajdował się kościół. Były też sale zabaw, szkoły oraz amfiteatr ulokowany w naturalnym zagłębieniu terenu, a także sklep, biura administracji, magazyny i rezydencja brytyjskiego oficera, który kierował obozem. Dalej ciągnęły się plantacje kawy, papai i kukurydzy. Położony opodal szpital i farmę obsługiwali mieszkańcy obozu. Miasteczko uchodźców otaczała dżungla, nieco dalej ustępująca pola afrykańskiej sawannie ciągnącej się aż po horyzont. Niedaleko było jezioro Duluti, zasilane wodą źródlaną, położone w prastarym kraterze wulkanu. Dwa sierocińce zajmowały kilka baraków, z których jeden wzniesiono tuż nad rzeczką przecinającą obóz. Z racji swojego położenia Tengeru miało przyjemny klimat; chłodne wiatry od strony Kilimandżaro sprawiały, że nie była to zbyt gorąca okolica”.
Pomóż ocalić pamięć o Polakach!
Polacy – mieszkańcy obozu w Tengeru – zostawili po sobie wspaniała infrastrukturę, szkoły, szpital, kościół, asfaltowe drogi. Trudno w to uwierzyć, ale niektóre z tych budynków istnieją do dziś. W szkołach zbudowanych przez Polaków uczą się młodzi Tanzańczycy, a do kościoła nadal chodzą okoliczni mieszkańcy. Ważnym budynkiem był Klub Polski, zbudowany w stylu dworków polskich, który znajduje się nieopodal Tengeru. Z typowo polskim kominkiem. Służył jako miejsce spotkań i ważnych dyskusji. Pallotyńska Fundacja Misyjna Salvatti.pl chce uchronić to polskie dziedzictwo narodowe od zapomnienia. W budynku Klubu Polskiego pozostawionym przez Polaków Fundacja tworzy miejsce pamięci poświęcone polskim uchodźcom. Muzeum z kawiarnią dla turystów, by promować polską historię i kulturę całemu światu. Klub Polski znajduje się przy głównej trasie z Arushy na Kilimandżaro. Codziennie przemieszczają się tędy setki turystów z całego świata. To idealne miejsce, by prezentować mało znany, a niezwykle ważny fragment historii Polski. Fundacja Salvatti.pl tworzy tam muzeum z klubokawiarnią, która stanie się „kawałkiem” Polski w Afryce.
W latach 60. większość polskich mieszkańców Tengeru, którym udało się przeżyć wyjechała do Europy Zachodniej lub Stanów Zjednoczonych. Do socjalistycznej ojczyzny nie chcieli wracać. Ci, którzy zostali założyli Klub Polski, który służył im jako miejsce spotkań i kultywowania polskich tradycji. Po latach budynek Klubu Polskiego trafił pod opiekę sióstr pallotynek – misjonarek. Siostra Adela Mnyambii, która dokumentuje historię Polaków potwierdziła, że w budynku tym znajdują się stare oryginalne meble oraz święte obrazy – Chrystusa i Matki Bożej – które zostały przywiezione przez uchodźców polskich. Zostały też liczne dokumenty, świadczące o obecności i aktywnej działalności Klubu Polskiego. Fundacja Salvatti.pl podejmuje liczne kroki, by pamięć o tych odważnych Polakach nie umarła. Aktywnie dąży do wydania albumu upamiętniającego historię polskich uchodźców z Tengeru.
W samym sercu Tengeru znajduje się Cmentarz Wygnańców Polskich, a na nim 149 grobów Polaków.
Tak o cmentarzu opowiada ostatni polski Sybirak Edward Wójtowicz, który przywędrował do Tanzanii i został tu na zawsze: „Przez lata władze PRL nie wykazywały zainteresowania polskim cmentarzem. Aż ktoś im nadepnął na piętę. I wtedy tylko kwiaty składali. A potem, w trakcie zmiany systemów z komunistycznego na normalny, wybudowano mur. Zmienił się ambasador. Miał inne zapatrywania. Ogrodził cmentarz. Trzeba było pomalować, pobielić, nazwiska się wykruszały. Ale pomału zrobiliśmy wszystko. Dziś cmentarzem opiekuje się Simon Joseph. Przejął obowiązki po ojcu, który pracował z Edwardem Wójtowiczem w czasach gdy jeszcze istniała ferma. Tanzańczyk dzieli się swoją znajomością historii Polski. Pokazuje księgi pamięci, opowiada o losach poszczególnych osób. Wiele tutejszych grobów to groby dzieci. Najwięcej zmarło wskutek chorób, malarii”
Niektórzy Polacy wpadają tu nawet w godzinach nocnych, by zdążyć zobaczyć cmentarz i poznać jego historię tuż przed odlotem z lotniska Kilimanjaro. Simon Joseph otwiera wtedy bramę cmentarną i zaczyna opowiadać…Tylko w tym roku cmentarz w Tengeru odwiedziło ponad 1000 Polaków.
„Jeśli zapomnę o nich Ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie”
Wesprzyj wydanie albumu upamiętniającego losy polskich uchodźców z Syberii, którzy dotarli do Tengeru, by tu żyć, budować i umrzeć. Nie pozwól, by pamięć o tych odważnych ludziach zginęła. Razem z Pallotyńską Fundacją Misyjną Salvatti.pl mamy szansę ocalić ich od zapomnienia. W albumie znajdą się zdjęcia i historie Polaków z tamtych lat oraz liczne, pozostałe dokumenty świadczące o ich miłości do ojczyzny, z której ich siłą wywieziono, ale która na zawsze pozostała w ich sercach. Koszt przygotowania i wydania albumu wynosi 30 000 zł.
Wydanie tego albumu przyczyni się do:
- Utrwalenia pamięci historycznej o trudnych losach Polaków wywiezionych na Syberię i ich niezwykłej determinacji w odbudowaniu życia w nowej rzeczywistości.
- Wzmacniania tożsamości narodowej, poczucia wspólnoty i dumy narodowej.
- Promocji polskiej kultury.
- Rozwoju turystyki historycznej, przyciągając do Tengeru kolejne pokolenia Polaków..
- Inspirowania młodych ludzi, by stawiać czoła trudnościom i dążyć do swoich celów.
Wolontariuszka Fundacji Salvatti.pl śladami polskich uchodźców w Tengeru
Ola – nasza wolontariuszka – przeszła śladami uchodźców polskich, odwiedzając wiele miejsc, które do dziś żyją i świadczą o niezwykłym uporze i sile, jakie towarzyszyły Polakom. Spotkała ludzi – mieszkańców Tengeru – którzy poznali losy Polaków od swoich rodziców i wciąż są gotowi o nich opowiadać. Odwiedziła szkoły zbudowane w tamtych czasach przez mieszkańców obozu, by uczący się w nich młodzi Tanzańczycy poznali historię tych miejsc. Podczas spotkania w Klubie Polskim wzruszyła do łez nieuleczalnie chore Tanzanki opowieściami o Polakach, którzy tutaj przybyli z Syberii, o ciężkich warunkach, w jakich żyli w sowieckich łagrach i pomocy, której udzielili im mieszkańcy Tengeru. Z okazji Święta Odzyskania Niepodległości zorganizowała spotkanie z nowicjuszkami Sióstr Pallotynek Misjonarek, by przedstawić im trudną walkę Polaków o odzyskanie niepodległości i robiąc z nimi kotyliony.
Posłuchajcie inspirującej historii o sile ducha i przetrwaniu… Jest takie miejsce u podnóża góry Meru, nad jeziorem wulkanicznym Duluti, na wysokości 1200 m n.p.m. w masywie Kilimandżaro, gdzie znajdziemy mały kawałek Polski. To TENGERU – obóz polskich uchodźców z łagrów sowieckich na Syberii.
Z piekła do raju
Przybyli do Tengeru po ponad rocznej tułaczce z łagru na Syberii, przez Taszkient, Samarkandę, Uzbekistan, Iran… matka z czterema córkami. Ojciec walczył z armią Andersa. Podróż przetrwali tylko najsilniejsi. Oni byli wśród nich. Chorzy, głodni, zawszeni, cudem odratowani z tyfusu, wycieńczeni, ale żywi. Władysława Kosińska z córkami: Jadzią, Leokadią, Wisią i Ziunią. Widząc wspólną modlitwę matki i córek, jeden z towarzyszy podróży powiedział: Teraz widzimy dlaczego Bóg ma was w Swojej opiece, bo wy nie zapomnieliście o Nim przez te okropne czasy, i dlatego On was nie zapomniał i wszyscy jesteście przy życiu.
Historia Polaków w Tanzanii sięga 1942 roku. Wtedy w Tengeru powstały osiedla dla polskich uchodźców, w których w latach 1942–1950 mieszkało ok. 5 tys. Polaków. Do obozu trafiali Sybiracy, którym udało się wydostać z sowieckich łagrów. Głównie mieszkały tu kobiety i dzieci, z rzadka mężczyźni niezdolni do służby wojskowej. Na terenie Afryki Wschodniej i Południowej założono 22 osiedla, największe właśnie w Tengeru, położone na wysokości 1200 m n.p.m. w masywie Kilimandżaro. Była to wówczas część brytyjskiej kolonii.
Na afrykańskiej ziemi stworzyli własne miejsce, mały kawałek Polski. Czuli się ocaleni, ale zanim zaczęli żyć spokojnie, musieli wylać wiele potu, by stworzyć warunki, które nadawałyby się do życia. Dzięki pracowitości, wiedzy i umiejętnościom udało im się to, choć początki były trudne. Wisia (Leokadia Teresa Majewicz) – jedna z córek Władysławy Kosińskiej – tak opisała obóz w swojej książce „Niewolnicy w raju”: “… obóz przypominał ogromny park usiany drzewami oraz “koloniami kaktusów i agaw”, w których cieniu stały nieduże chaty. Pośrodku obozu znajdował się kościół. Były też sale zabaw, szkoły oraz amfiteatr ulokowany w naturalnym zagłębieniu terenu, a także sklep, biura administracji, magazyny i rezydencja brytyjskiego oficera, który kierował obozem. Dalej ciągnęły się plantacje kawy, papai i kukurydzy. Położony opodal szpital i farmę obsługiwali mieszkańcy obozu. Miasteczko uchodźców otaczała dżungla, nieco dalej ustępująca pola afrykańskiej sawannie ciągnącej się aż po horyzont. Niedaleko było jezioro Duluti, zasilane wodą źródlaną, położone w prastarym kraterze wulkanu. Dwa sierocińce zajmowały kilka baraków, z których jeden wzniesiono tuż nad rzeczką przecinającą obóz. Z racji swojego położenia Tengeru miało przyjemny klimat; chłodne wiatry od strony Kilimandżaro sprawiały, że nie była to zbyt gorąca okolica”.
Pomóż ocalić pamięć o Polakach!
Polacy – mieszkańcy obozu w Tengeru – zostawili po sobie wspaniała infrastrukturę, szkoły, szpital, kościół, asfaltowe drogi. Trudno w to uwierzyć, ale niektóre z tych budynków istnieją do dziś. W szkołach zbudowanych przez Polaków uczą się młodzi Tanzańczycy, a do kościoła nadal chodzą okoliczni mieszkańcy. Ważnym budynkiem był Klub Polski, zbudowany w stylu dworków polskich, który znajduje się nieopodal Tengeru. Z typowo polskim kominkiem. Służył jako miejsce spotkań i ważnych dyskusji. Pallotyńska Fundacja Misyjna Salvatti.pl chce uchronić to polskie dziedzictwo narodowe od zapomnienia. W budynku Klubu Polskiego pozostawionym przez Polaków Fundacja tworzy miejsce pamięci poświęcone polskim uchodźcom. Muzeum z kawiarnią dla turystów, by promować polską historię i kulturę całemu światu. Klub Polski znajduje się przy głównej trasie z Arushy na Kilimandżaro. Codziennie przemieszczają się tędy setki turystów z całego świata. To idealne miejsce, by prezentować mało znany, a niezwykle ważny fragment historii Polski. Fundacja Salvatti.pl tworzy tam muzeum z klubokawiarnią, która stanie się „kawałkiem” Polski w Afryce.
W latach 60. większość polskich mieszkańców Tengeru, którym udało się przeżyć wyjechała do Europy Zachodniej lub Stanów Zjednoczonych. Do socjalistycznej ojczyzny nie chcieli wracać. Ci, którzy zostali założyli Klub Polski, który służył im jako miejsce spotkań i kultywowania polskich tradycji. Po latach budynek Klubu Polskiego trafił pod opiekę sióstr pallotynek – misjonarek. Siostra Adela Mnyambii, która dokumentuje historię Polaków potwierdziła, że w budynku tym znajdują się stare oryginalne meble oraz święte obrazy – Chrystusa i Matki Bożej – które zostały przywiezione przez uchodźców polskich. Zostały też liczne dokumenty, świadczące o obecności i aktywnej działalności Klubu Polskiego. Fundacja Salvatti.pl podejmuje liczne kroki, by pamięć o tych odważnych Polakach nie umarła. Aktywnie dąży do wydania albumu upamiętniającego historię polskich uchodźców z Tengeru.
W samym sercu Tengeru znajduje się Cmentarz Wygnańców Polskich, a na nim 149 grobów Polaków.
Tak o cmentarzu opowiada ostatni polski Sybirak Edward Wójtowicz, który przywędrował do Tanzanii i został tu na zawsze: „Przez lata władze PRL nie wykazywały zainteresowania polskim cmentarzem. Aż ktoś im nadepnął na piętę. I wtedy tylko kwiaty składali. A potem, w trakcie zmiany systemów z komunistycznego na normalny, wybudowano mur. Zmienił się ambasador. Miał inne zapatrywania. Ogrodził cmentarz. Trzeba było pomalować, pobielić, nazwiska się wykruszały. Ale pomału zrobiliśmy wszystko. Dziś cmentarzem opiekuje się Simon Joseph. Przejął obowiązki po ojcu, który pracował z Edwardem Wójtowiczem w czasach gdy jeszcze istniała ferma. Tanzańczyk dzieli się swoją znajomością historii Polski. Pokazuje księgi pamięci, opowiada o losach poszczególnych osób. Wiele tutejszych grobów to groby dzieci. Najwięcej zmarło wskutek chorób, malarii”
Niektórzy Polacy wpadają tu nawet w godzinach nocnych, by zdążyć zobaczyć cmentarz i poznać jego historię tuż przed odlotem z lotniska Kilimanjaro. Simon Joseph otwiera wtedy bramę cmentarną i zaczyna opowiadać…Tylko w tym roku cmentarz w Tengeru odwiedziło ponad 1000 Polaków.
„Jeśli zapomnę o nich Ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie”
Wesprzyj wydanie albumu upamiętniającego losy polskich uchodźców z Syberii, którzy dotarli do Tengeru, by tu żyć, budować i umrzeć. Nie pozwól, by pamięć o tych odważnych ludziach zginęła. Razem z Pallotyńską Fundacją Misyjną Salvatti.pl mamy szansę ocalić ich od zapomnienia. W albumie znajdą się zdjęcia i historie Polaków z tamtych lat oraz liczne, pozostałe dokumenty świadczące o ich miłości do ojczyzny, z której ich siłą wywieziono, ale która na zawsze pozostała w ich sercach. Koszt przygotowania i wydania albumu wynosi 30 000 zł.
Wydanie tego albumu przyczyni się do:
- Utrwalenia pamięci historycznej o trudnych losach Polaków wywiezionych na Syberię i ich niezwykłej determinacji w odbudowaniu życia w nowej rzeczywistości.
- Wzmacniania tożsamości narodowej, poczucia wspólnoty i dumy narodowej.
- Promocji polskiej kultury.
- Rozwoju turystyki historycznej, przyciągając do Tengeru kolejne pokolenia Polaków..
- Inspirowania młodych ludzi, by stawiać czoła trudnościom i dążyć do swoich celów.
Wolontariuszka Fundacji Salvatti.pl śladami polskich uchodźców w Tengeru
Ola – nasza wolontariuszka – przeszła śladami uchodźców polskich, odwiedzając wiele miejsc, które do dziś żyją i świadczą o niezwykłym uporze i sile, jakie towarzyszyły Polakom. Spotkała ludzi – mieszkańców Tengeru – którzy poznali losy Polaków od swoich rodziców i wciąż są gotowi o nich opowiadać. Odwiedziła szkoły zbudowane w tamtych czasach przez mieszkańców obozu, by uczący się w nich młodzi Tanzańczycy poznali historię tych miejsc. Podczas spotkania w Klubie Polskim wzruszyła do łez nieuleczalnie chore Tanzanki opowieściami o Polakach, którzy tutaj przybyli z Syberii, o ciężkich warunkach, w jakich żyli w sowieckich łagrach i pomocy, której udzielili im mieszkańcy Tengeru. Z okazji Święta Odzyskania Niepodległości zorganizowała spotkanie z nowicjuszkami Sióstr Pallotynek Misjonarek, by przedstawić im trudną walkę Polaków o odzyskanie niepodległości i robiąc z nimi kotyliony.