wasso pomoc medycyna
Uncategorized

Kobieta – kobietom, o sile pielęgniarki Moniki.

Pielęgniarka z Polski jedzie na misję do Tanzanii, by pomagać tam, gdzie zdrowie to przywilej nielicznych

W Wasso, w północnej Tanzanii, leży szpital, w którym noworodki przychodzą na świat w cieniu gór, a czasem w cieniu dramatu. Brakuje sprzętu, leków, a czasem – sił. Ale nie brakuje ludzi dobrej woli.

W październiku 2025 roku do zespołu szpitala dołączy Monika – trzydziestoletnia pielęgniarka z Polski, która postanowiła połączyć swoje zawodowe kompetencje z pragnieniem niesienia realnej pomocy. Przez Pallotyńską Fundację Misyjną Salvatti.pl wyruszy jako wolontariuszka medyczna do Tanzanii. Jej misja: ratować zdrowie i życie kobiet oraz dzieci w jednym z najbardziej niedostępnych regionów kraju, zamieszkanym głównie przez Masajów.

Z Warszawy do Wasso

Monika na co dzień pracuje w ośrodku rehabilitacyjnym oraz na oddziale chorób zakaźnych. Jest oswojona z cierpieniem i z determinacją tych, którzy codziennie walczą o sprawność, oddech, o jutro. Ale to, co zobaczyła na zdjęciach i usłyszała w relacjach sióstr misjonarek z Tanzanii, poruszyło ją do głębi.

W Wasso kobiety rodzą dzieci w warunkach, które w Europie uznalibyśmy za niewyobrażalne. Brakuje nawet tego, co podstawowe – sprzętu laboratoryjnego, testów, a nawet… szalek Petriego. Gdy ktoś choruje, próbki wysyłane są do odległej Arushy. Jeśli uda się je tam przetransportować.

Na oddziale położniczym stoją łóżka oddzielone cienkimi ściankami. Kobiety leżą po dwie, trzy, czasem na jednym łóżku. Ciężarne Masajki czekają na poród, siedząc na ziemi pod szpitalnym murem. Ich dzieci, jeśli mają szczęście, rodzą się zdrowe. Jeśli nie – z powodu braku podstawowej opieki neonatologicznej często umierają.

A przecież wystarczyłoby tak niewiele, by temu zapobiec.

Dlaczego właśnie tam?

Monika nie miała wątpliwości. Jak mówi: „Zawsze wiedziałam, że moją rolą jest być tam, gdzie jestem najbardziej potrzebna. Gdzie nikt inny nie chce lub nie może dotrzeć.”

Nie jedzie tam dla siebie. Jedzie po to, by wesprzeć personel medyczny w codziennych trudach, wprowadzić procedury higieniczne, przeszkolić wolontariuszy, pomóc kobietom przejść przez poród bez lęku – i bez straty.

Jej misja to także wsparcie dla sióstr oblatek ze wspólnoty „Betlejem”, które prowadzą szpital i mierzą się z systemowym brakiem wsparcia. Wasso, niegdyś szpital państwowy, dziś jest placówką diecezjalną, pozbawioną środków z budżetu kraju.

Pomoc, która ma twarz

Monika nie prosi o pomoc dla siebie – prosi o wsparcie swojej misji.
Koszty wyjazdu: szczepienia, bilety, wiza, ubezpieczenia – pokrywa sama. Ale chciałaby zabrać ze sobą także to, czego najbardziej brakuje w Wasso: materiały opatrunkowe, leki, sprzęt podstawowy, narzędzia, środki do dezynfekcji, drobne elementy diagnostyczne.

Zorganizowała zbiórkę. Bo wie, że nawet jedna złotówka może uratować czyjeś życie.
A każda osoba, która udostępni dalej historię jej misji, daje kolejnym dzieciom i kobietom w Tanzanii szansę na przyszłość.

Tam, gdzie pomoc nie jest usługą – ale cudem

Ten wyjazd to nie przygoda. To odpowiedź na bardzo konkretne potrzeby.
Monika wie, że nie zmieni całego świata. Ale może zmienić czyjś świat.

A to wystarczy.

Dowiedz się więcej na stronie zbiórki: https://salvatti.edu.pl/donations/monika-misja-szpital-w-wasso/

pomoc w wasso

Leave A Comment

Dodaj komentarz
Moderator zatwierdzi Twój komentarz